poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział pierwszy.

Kolejny dzień zapowiadał się naprawdę przyjemnie. Promienie słońca nieśmiało wkradały się do pokoju, przez niedosłonięte okno. Leniwie przeciągnąłem się w łóżku. Zdawałem sobie sprawę, że lada chwila będę musiał ruszyć się z miejsca z oczywistych powodów  - szkoła, ale nie chciałem o tym wiedzieć. Marzyłem, żeby chociaż na jeden moment zapomnieć o wszystkim, aby móc nacieszyć się chwilą spokoju. U mnie takich chwil było bardzo mało, a jeżeli już jakaś się zdarzyła, trwała bardzo krótko. Cóż, prowadzę dość szybki styl życia i jestem nieco zabiegany, ale w żaden sposób mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. To piękne, bo dzięki temu potrafię cieszyć się takimi drobiazgami.
-Liaam! - z kuchni dobiegał donośny krzyk mojej mamy. - Pora wstawać!
Aż dziwne, że nie przyszła do mojego pokoju, żeby spróbować mnie wybudzić, jak to miała w zwyczaju. Raczej nie budziłem się sam z siebie. Jestem typowym śpiochem, który wykorzystuje każdą możliwą sekundę na spanie, bądź rzadziej, leżenie z zamkniętymi oczami i próbowanie usnąć, ale myślę, że nie ma tu zbyt wielkiej różnicy. 
Ostatni raz ziewnąłem i stwierdziłem, że w końcu czas ruszyć dupę z miejsca i zacząć się szykować. Nigdy nie zajmowało mi to zbyt wiele czasu, ale dziś zaczynałem nowy rozdział w moim życiu, a mianowicie "Liceum", więc trzeba dobrze się zaprezentować. Był to z tego, co kojarzę już piąty. Może wam się wydawać zabawne, że właśnie tak dzielę moje życie, na rozdziały. Jednak sztuka, a w szczególności literatura, zawsze była moją pasją i myślę, że te rzeczy się ze sobą w pewien sposób wiązały. Poza tym, dzięki temu łatwiej mi było zapamiętywać wszelakie wspomnienia z danych okresów w życiu. No, może mało kojarzę z pierwszego rozdziału (nazwałem go "Witaj, Liamie!"), jedynie ze zdjęć i opowieści dziadka. 
A teraz, na początku tego nowego, nie mogę zrobić z siebie błazna. Na to przyjdzie jeszcze pora.
Spojrzałem na szarobrunatny zegar, wiszący krzywo nad biurkiem. Dopiero minęła siódma. Mogłoby się wydawać, że mam jeszcze sporo czasu i nie ma potrzeby się spieszyć. Ale wbrew pozorom wiedziałem, że muszę się sprężać. Zazwyczaj, kiedy już dawałem sobie trochę luzu, wszystko sprzeciwiało się mnie, a minuty zlatywały szybko, niczym sekundy. Teoria nigdy nie równa się praktyce.
Udałem się szybkim krokiem do kuchni, żeby przygotować sobie śniadanie. Zawsze od tego zaczynałem dzień i nigdy nie wyszedłem z domu bez zaspokojenia głodu. To znaczy zdarzyło mi się raz i skończyło się na tym, że straciłem przytomność. Nie chciałem powtórki, a nawet się jej bałem, bo potem spędziłem tydzień siedząc w domu, kiedy moi koledzy szaleli na podwórku. Od tamtego czasu staram się nie przyzwyczajać mojego organizmu do niczego, bo wiem, jak to się może skończyć.
-Dzień dobry - uśmiechnąłem się do kobiety stojącej przede mną, z kilkoma mało widocznymi zmarszczkami na twarzy. Może się wam teraz narzucać pytanie, jakie relacje mam z rodzicami. Otóż, bardzo dobre. Tata ufał mi prawie całkiem, a mama, jak to mama, uważała mnie za swojego aniołka. Nigdy nie sprawiałem im większych problemów, a oni nigdy mnie za bardzo nie ograniczali. Oczywiście, nie pozwalali mi na wszystko, ale wiedzieli, że jestem dość rozsądną osobą i nie dam sobie wmówić czyjegoś zdania, a już tym bardziej namówić się na nieodpowiednie dla mnie rzeczy.
-Witaj, słońce - uśmiechnęła się swoim promiennym uśmiechem i powróciła do czytania miejscowej gazety, którą każdego ranka znajdowaliśmy na wycieraczce przed drzwiami wejściowymi. - Jak się spało?
-Dobrze, dziękuję - starałem się być bardzo kulturalny, bo inaczej mogłyby się pogorszyć nasze relacje, a bez sensu tak nagle psuć tyle lat starań. - Ym, mamo? 
-Tak? - blondynka podniosła na mnie wzrok znad papieru, przysłaniającego większą część jej zaspanej twarzy.
-Dzisiaj będę trochę później w domu, spotkam się z chłopakami - poinformowałem ją, jednocześnie wyciągając z lodówki mleko, które od razu wlałem do miski z czekoladowymi kulkami. Już wczoraj stwierdziliśmy razem z Zaynem, że warto będzie spędzić razem czas, póki nie będziemy mieli zbyt dużo do nauki. Może reszty paczki nie interesowały za bardzo oceny, ale chociażby ja sam przywiązywałem do nich wielką wagę. Myślałem przyszłościowo. Nie chciałem być potem bezrobotnym, mieszkającym pod mostem.
Po zjedzeniu, udałem się z powrotem do mojego pokoju. Wyszykowanie zajęło mi niespełna dziesięć minut. Wybranie ubrań, to jak zwykle wyciągnięcie pierwszych lepszych ciuchów z szafy i nałożenie ich na siebie. Tylko, że dzisiaj bardziej zwróciłem uwagę na to, żeby chociaż pasowały do siebie kolorystycznie. Potem zostało mi już tylko uczesanie się i umycie zębów, a to też waga dosłownie kilku minutek. 
Efekt końcowy nie był zły. Nie powiedziałbym, że wyglądam jak Brad Pitt, ale prezentowałem się dużo lepiej niż zazwyczaj. Włosy nie  sterczały na wszystkie strony, a ubrania były lepiej dobrane. W spojrzeniu też był jakiś taki inny błysk niż zwykle. Bardziej... dojrzały? Nie, to ze mną coś się dzieje. Pewnie po prostu wiek uderza mi do głowy.
Droga do szkoły zajęła mi dokładnie tyle czasu, ile sobie na to przeznaczyłem. Nie miałem daleko, bo specjalnie wybrałem liceum, które nie było złe i nie było zbyt bardzo oddalone od mojego domu. Przed wejściem już czekali na mnie chłopacy. Harry obejmował ramieniem swoją dziewczynę. Z tego co pamiętam miała na imię Noah, ale cóż, mogę się mylić. Wtulała się w jego ramię i widać było, że oby dwoje dobrze czują się w swoim towarzystwie. Chociaż muszę przyznać, że jej wygląd był dość wyzywający i wyglądała na typową flirciarę, ale sam Lokowaty nie był od niej lepszy. Zayn opierał się o murek i przyglądał się dziewczynom. Typowe. Lubił oglądać je i myśleć o różnych dziwnych rzeczach związanych z nimi, ale rzadko co do którejś zagadał. Był typem samotnika i nie lubił być w związku. Może to dlatego, że on za każdym razem bardzo się angażował, ale bez wzajemności. Louis rozmawiał o czymś zawzięcie z Niallem. Pewnie jak zwykle sprzeczali się na niezwykle ważne tematy. Zawsze wydawało mi się, że najmniej za sobą przepadają w paczce. Mogę się mylić, ale prawda jest taka, że często się kłócą. I nie, nie chodzi już o to, że się nienawidzą czy coś, bo w trudnych sytuacjach naprawdę potrafią się zgrać, jak nikt inny. Ale Tomlinson jest typem lidera, a Horan... hm. No on nie jest po prostu zbyt inteligentny, żeby go nie obrazić.
-Siema - przywitałem się ze wszystkimi. Nikt mi nie odpowiedział, tylko każdy pokiwał głową. Jak widać, nie cieszyli się za bardzo ze zbliżającego się ciągu kartkówek, sprawdzianów i zadań domowych. Jak już wspominałem, nigdy nie palili się do nauki i szczerze nie mam pojęcia, jakim cudem dostali się do tej szkoły, a już w szczególności Niall. Chociaż nie wiem, jak wygląda z poziomem nauki w ich roczniku, bo wszyscy byli ode mnie o rok starsi.
Rozległ się donośny dzwonek, zapowiadający zbliżającą się lekcję. Ludzie dookoła pospiesznie podchodzili do wejścia i zrobiłem tak też ja, zanim zdążył dobiec spory tłum ludzi, przez który już trudno by się było przecisnąć. Jedyną znajomą osobą, której też się udało w miarę szybko wejść do środka, był Harry. Chyba nawet zgubił Noah. Zaśmiałem się widząc jego zdezorientowaną minę. Nawet nie zauważył, jak się tu znalazł. Pewnie ktoś go niechcący wepchnął.
-Możesz mi powiedzieć, gdzie jest sala nr 116? - poprosiłem grzecznie licząc, że uzyskam odpowiedź. Jednak najwyraźniej się przeliczyłem, bo chłopak odszedł w swoją stronę, totalnie mnie ignorując. Nie wziąłem tego do siebie. Pewnie mnie nie słyszał, bo raczej wątpliwe było, żeby celowo mi nie odpowiedział.
-Hej, przepraszam. Mogłabyś mi może powiedzieć gdzie jest sala nr 116? - podszedłem do pierwszej przypadkowej osoby, stojącej w pobliżu mnie. Zależało mi na szybkim znalezieniu się w miejscu docelowym, bo nie chciałem spóźnić się pierwszego dnia na lekcję. Słabo by było, już od początku roku grabić sobie u nauczycieli.
Odwróciła się do mnie blondynka z krótkimi włosami. Trochę oniemiałem na jej widok, bo nie przypominała wszystkich lasek z tej szkoły. Większość miała na sobie dosyć mocną maskę z makijażu i markowe ubrania, a reszta to typowe kujonki. Ta wyróżniała się z tłumu. Nie dość, że była taka naturalna, to jeszcze biło od niej piękno. I nie, nie pomyślcie sobie, że się zakochałem. Po prostu trochę mnie zaskoczyła swoją normalnością. Chociaż nie. W tej szkole mogłem powiedzieć, że była oryginalna. Wydawała się mnie trochę bać. Tak, w jej niebieskich tęczówkach zdecydowanie była wyczuwalna niepewność.
Nim zauważyłem, blondynka odeszła bez słowa, zostawiając mnie samego sobie. Nie mogłem ruszyć się z miejsca, bo byłem naprawdę w wielkim szoku. Musiało minąć kilka sekund, zanim się otrząsnąłem i ruszyłem w poszukiwaniu sali. Nie było sensu pytać kolejnych osób, bo i tak małe szanse, że uzyskałbym odpowiedź.
Dopiero po pewnym czasie, po obejściu parteru i pierwszego piętra, odnalazłem szukane miejsce. Szczerze to nie wiem, jak mi się to udało, bo sala można powiedzieć, że była ukryta. Trzeba było przejść przez dwa korytarze oddalone od tego głównego, żeby się w niej znaleźć. Na szczęście, dzięki mojemu pośpiechowi, udało mi się zdążyć dosłownie kilka sekund, przed rozpoczęciem lekcji. Moja sytuacja w klasie na pierwszy rzut oka, nie wyglądała zbyt ciekawie. Dziewczyny jak dziewczyny, wyglądały tak samo jak reszta w tej szkole. Aż szkoda słów. A chłopacy wydawali się być tak zwanymi bad boyami. Powiedziałbym nawet, że sprawiali wrażenie, jakby mogli pobić kogoś, żeby zrobić na swojej wybrance dobre wrażenie. Co mnie zdziwiło, nikt nie wyglądał kujonowato. Wcześniej wydawało mi się, że w każdej klasie znajdzie się taka osoba. Cóż, pomyliłem się. Nie pasowałem do klasy, ale była jedna rzecz, która ratowała mnie przed wyśmianiem. Chociaż nie, jakby się zastanowić to były cztery rzeczy. Harry, Louis, Zayn i Niall. Byli dość popularni w szkole i lubiani i już każdy wiedział, że się z nimi przyjaźnię. A jak to bywa, elity się nie dręczy, żeby potem samemu nie oberwać.
Pierwszą lekcją, jak się okazało, była matematyka. Jedyny ścisły przedmiot, z którym nigdy nie miałem większych problemów. Haha, nawet lepiej. Nigdy się na niego nie uczyłem, a nie zdarzyło się, żebym dostał gorszą ocenę od piątki.
-Witam w 16 liceum ogólnokształcącym w Londynie. Nazywam się Matt Styles i będę was uczył matematyki. Od razu uprzedzam, że na moim przedmiocie nie zgłaszamy nieprzygotowań. Jestem zdania, że powinniście być zawsze przygotowani do lekcji. Teraz zapoznam was z ogólnymi zasadami panującymi... - i już dalej go nie słuchałem. Bo po co? Pewnie niczym się nie różnią, niż w gimnazjum.  Zresztą to tata Harrego i zawsze to on będzie mógł mi przekazać informacje, na temat jego upodobań.
Pozostałe pół godziny, które poświęciłem na lustrowanie każdego od stóp do głów, minęło bardzo szybko. Nie spotkałem się z tym wcześniej, żeby wskazówka minut na zegarze, tak szybko zrobiła rundkę dookoła. Rozległ się dzwonek, na którego dźwięk, wszyscy podnieśli się i szybko wyszli z pomieszczenia. Nie chciałem się czuć niepewnie do końca dnia, więc postanowiłem, że do kogoś zagadam. Niby nie szukałem przyjaźni, ale liczyłem, że może narodzi się takie zaufanie. Zawsze lepiej jest mieć w pobliżu taką osobę, która będzie mogła pomóc w każdej sytuacji (a chłopcy niestety nie byli takimi osobami, bo byli w starszej klasie i nie zawsze byli w stanie wyrwać się dla mnie z lekcji).
-Cześć. Mam na imię Liam, a ty? - podszedłem do ciemnowłosej dziewczyny, o zniewalającym, zielonym spojrzeniu. Wyglądała na najprzyjemniejszą w całej grupie.
-Jestem Lexi - wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - Z tego, co widziałam, nie byłeś zbyt zainteresowany matematyką - zachichotała, a ja pokiwałem głową. Miała rację.
-Nie mów, że tobie chciało się słuchać - puściłem jej oczko i tak wiedząc, że zaprzeczy.
-Gdybym go słuchała, nie zwróciłabym uwagi na ciebie - jej uwaga była w stu procentach słuszna i wskazywała na to, że nie miała zbyt podzielnej uwagi. - Jeżeli tylko rozumiesz, o co mi chodzi - cwaniacko poruszyła brwiami, na co ja się zaśmiałem.
-Jak mógłbym sobie nie zdawać sprawy z tego, jaki jestem boski? - oby dwoje wybuchliśmy śmiechem. Już wtedy czułem, że będziemy się świetnie dogadywać. Miała świetne poczucie humoru i naprawdę przyjemnie się z nią rozmawiało. Ja chyba też na niej nie zrobiłem złego wrażenia, więc wszystko wskazywało na to, że mamy szansę się zaprzyjaźnić.
-Liam! Harry potrzebuje pomocy! - nie wiem skąd pojawił się przed nami lekko zaniepokojony Niall. - To znaczy... Dokładnie to potrzebuje twojej pomocy - podrapał się, jakby bardzo się denerwował. Co dziwne, nie patrzył na mnie, tylko na Lexi. Z jego twarzy odczytałem, że zielonooka mu się spodobała. Patrząc na nich, stwierdziłem, że ładnie by ze sobą wyglądali.
-Co się stało? - szczerze, nie za bardzo przejąłem się sprawą Stylesa. Pewnie jak zwykle nie stało się nic, a Horan wyolbrzymiał sprawę do wielkich rozmiarów.
-Hm.. Nie wiem czy powinienem teraz ci teraz mówić - mówiąc, ciągle nie spuszczał wzroku z brunetki. Najwyraźniej uważał, że nikt poza mną nie mógł się dowiedzieć. Lexi pokiwała głową, najwyraźniej rozumiejąc o co chodzi i ruszyła w swoim kierunku. Spiorunowałem farbowanego blondyna wzrokiem. Schrzanił sprawę.
-No idź do niej. Przecież widzę, że ci się podoba - pokazałem ręką na oddalającą się dziewczynę. - Ej! Ale powiedz mi, gdzie jest Harry! - krzyknąłem za nim w ostatniej chwili, ale nie uzyskałem odpowiedzi. Najwyraźniej sam będę musiał ją znaleźć. Westchnąłem i wyruszyłem na poszukiwanie Loczka.
____________________
I co, czyż nie lepiej?
Ja jeśli mam być szczera, jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału. Podoba mi się zdecydowanie bardziej, niż każdy dodany pod poprzednim linkiem. A jak Wy uważacie, który jest lepszy?
Nie sądzę, żeby był sens kontynuowania tamtej historii. To znaczy główny wątek zostaje taki sam, Liam próbuje odkryć tajemnicę Hope itd. Ale uważam, że ostatnio nie do końca opisałam wszystko tak jak chciałam. Tutaj będzie wszystko bardziej dopracowane, co się wiąże też z tym, że rozdziały będą dodawane trochę rzadziej. I nie myślcie, że wszystkie zdarzenia będą takie same, jak ostatnio, bo postanowiłam je trochę ubarwić.
Jak widzicie, wygląd bloga jest zły. Nagłówek jest baardzo ładny, ale ja nie umiem wszystkiego do siebie dopasować. Jeżeli jest ktoś, kto mógłby się tym zająć, to proszę o kontakt. Każda pomoc się przyda :)
Listę informowanych też sporządzam do nowa, więc jeżeli ktoś chce być informowany, to proszę napisać o tym do mnie na tt, bądź w komentarzu.
I PISZCIE CZY WAM SIĘ PODOBA.

Aga x

14 komentarzy:

  1. możesz mnie nadal informować? @nataliekulpa bardzo mi sie podoba i faktycznie lepsze od poprzedniego

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się, dzięki za link :)
    Czekam na następny rozdział x
    @awmywhatever

    OdpowiedzUsuń
  3. Supeeeeer ! *.* Dziękuje za link ;)
    @EmmyBlakee

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem szczerze, że bardzo zaciekawiła mnie ta historia :) Nie czytam zbyt wielu opowiadań z 1D, lecz to przypadło mi do gustu :> Najpierw tajemniczy prolog, a teraz ten rozdział ;o Tylko nie ogarniam co to za dziewczyna była w tym prologu. xd Czyżby ta blondynka ? ;> Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) I o co chodzi z tym twoim poprzednim blogiem ? Pisałaś jakiś ? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam tę historię co tutaj, ale nie podobała mi się, więc zaczęłam od nowe. Dziękuję :D

      Usuń
  5. Powiem, ale tak bardzo szczerze, że jest całkiem przyjemnie. Znaczy trochę męczące rozległe opisy, ale w końcu dopiero poznajemy tych bohaterów więc nie ma co się dziwić! Jestem ciekawa, dalszego rozwoju zdarzeń i chciałabym być informowana
    @Reniferowa_

    _

    in--my-place.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem szczerze, że opowiadanie jest bardzo przyjemne. Masz bardzo lekkie pióro. Zgodzę się z przedmówczynią, że opisy są dość długie, w pewnym momencie nużące, ale z drugiej strony to opisujesz to wszystko bardzo lekko i z humorem, plus chciałaś jak najlepiej przedstawić nam bohaterów, więc nie jest to zbyt znaczące ;)
    A właśnie, co do opisów, to podoba mi się to, że bardzo podkreślasz, iż Liam jest narratorem. W sensie... no to wygląda tak, jakby on to komuś opowiadał, w pewnych momentach zwraca się bezpośrednio to czytelników/słuchaczy. To jest takie fajne, nadaje takiego przyjemnego klimatu :D Mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli ;)
    Co do postaci, to spodobał mi się Liam. Taki trochę Pan Idealny, ale czy tak nie jest też w rzeczywistości? :D No i jego narcystyczne poczucie humoru >>>>>>
    Plus, rozwaliłaś mnie opisem Nialla. Wychodzi na to, że to taki głąbek jest niekumaty XDDD
    Na koniec mam taką jedną małą uwagę. Bo wszystko jest super, świetnie, itd., ale błagam cię, nie pisz "chłopacy"... Nie wiem no, pisze się albo "chłopaki", albo "chłopcy". Nie podkreśla mi tego na lapku jako błąd, ale to chyba jest błąd... W każdym razie, to raczej się tak nie pisze. Nie wiem, może tylko mnie to drażni xD
    No, to chyba tyle :3 Ogółem, opowiadanie bardzo fajne, przyjemnie i szybko się czyta. Czekam na ciąg dalszy xx
    @horny_hot_dog

    OdpowiedzUsuń
  7. mogę być informowana @_Patrycja_Pacia

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie piszesz, potrafisz sprawić że nie można oderwać się od czytania *-*
    Masz talent, więc pisz jak najwięcej i dodawaj rozdziały jak najszybciej <3 życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebiste . Dzx za powiadomienie
    @KitaRoxanna
    Czekam na Next

    OdpowiedzUsuń
  10. Super :) x Bardzo mi się spodobało, mimo że to dopiero 1wszy rozdział :) mogłabyś mnie powiadamiać na tt? (curlyangel699) xx

    OdpowiedzUsuń