poniedziałek, 11 listopada 2013

Prolog.

-Mamo, już wróciłam - mruknęłam, udając się w stronę swojego pokoju.W końcu byłam wolna. Nie musiałam oglądać tych wszystkich fałszywych twarzy, śmiejących się ze mnie w każdym możliwym momencie i czekających tylko na jakąś moją potyczkę. Nadszedł weekend. Czas, w którym mogę spokojnie rozmyślać nad tym, jakie to moje życie jest okropne. Może się wydawać, że jestem niedorozwiniętą marudą, ale możecie mi wierzyć, że to mija się z prawdą. Naprawdę nienawidzę swojego życia i każdej rzeczy, która ma coś z nim wspólnego, co się wiąże z tym, że nienawidzę siebie.
Uchyliłam drzwi do pomieszczenia, w którym mogłam nareszcie pobyć sama. Ale nie tym razem. Nic nie znajdowało się na swoim miejscu, wszystko było porozrzucane po całym pokoju. Zawsze panował u mnie porządek, a teraz na ziemi walały się moje ubrania, różne książki i... bandaże.
-Możesz mi wytłumaczyć co to jest? - dopiero wtedy zwróciłam uwagę na siedzącą na łóżku mamę. Wyglądała jak 100 nieszczęść, jeżeli nie gorzej. Była cała zalana łzami. Aż samej mi się zachciało płakać na jej widok. Ale nie do końca to mnie zamurowało. Bardziej to, że trzymała w rękach czarny zeszyt, który służył mi jako pamiętnik. Wiedziałam, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Kiedy będę musiała jej w końcu wyznać całą prawdę na temat mojego życia. Ale nie sądziłam, że to będzie dzisiaj. Nie byłam na to przygotowana psychicznie. Chciałam umrzeć i już nigdy nie wrócić do świata żywych.

1 komentarz:

  1. Świetny. : ) Już zabieram się za czytanie pierwszego rozdziału.

    @Agentka_I_x

    OdpowiedzUsuń